opowiadania
park zapomnienia
- wzgórek przy alejce stoi ławeczka - przy ławeczce w spokoju kolejce na spacerowiczów - stęsknione słońcem przystrojone eleganckie zielone - w około trawa fontanna w dole staw - wierzby jak konie u wodopoju pochylone - platan stary cień lub schronienie daje - od gwaru miasta delikatny szum liści melodie wygrywa - lekki zefirek muska zmarszczone czoła - oczy wpatrzone w dal - rozmyślania tęsknocie - starowinki i starca - co siedli spokojnie jak dzieci - nie myśląc o troskach - wspominają fragmentami życia - rozkład lecz kolejka ławeczek jeszcze nie wypełniona ludźmi - co czasu są w szponach - zysk platoniczny ostatnie spacery - spokoju w trawie - szmery dzieci życia - gawędy ptaków w gąszczu naiwności - zanim się obejrzeli w wieczornie mgle rozpłynęli - pewien jesiennej niedzieli - a czy ? - poznali zapach horyzontu - się dowiedzieli jak tęsknota naiwności - życia szaleństwa - czego pragnęli - a czego nie chcieli w mrok odeszli - zniknęli.......
inercja
- sroga zima przeminęła - na świat wiosna spłynęła ciepłym słońcem - koszem pełnym kwiatów - o brzasku z łąki nieopodal lasu zebranych. delikatnie do drzwi zastukała - przywróciła radość życia - krystalicznie czysta - szczęście światło - wlała w izbę całą - nagle lato - żar miłości na błękicie - nieba radości - ptaki wyśpiewały - wraz z duszą gorącą - od miłości przepełnienia - całemu światu - fala w rzece życia zabrała wraz z jesienią. przybyła chłodna woda - wir wraz z kwiatami - z lasu co cień ukojenia dawał - człowieka porwała - co za lasem czyhała - słońce zasłoniła wichrem - z deszczu łzami topielca ciało przy brzegu wypłynęło - zakrwawione osiadło na kamieniach - jak batem smagane - z ust jaszczurka wypełzła - na zimnie zdrętwiała - wróciła zima oddechem mrozu - ciało skruszyła - małej jaszczurce serduszko w sopel zamieniła - na wsze czasy radość kochania odebrała ......
piknik
- czerwiec upalny nad dolinką skalistą - strumieniem chłodnego potoku przecięta - ugościła parę zakochanych - drewniany mostek zaprosił na szczyt ku górze - dróżką krętom pomiędzy skałami poszczerbionymi. upojeni pożądaniem -długo w słońcu otoczeni zielonymi krzewami tańczyli - uniesieniem przepełnieni - ciałami złączeni - radośni wracali - rękoma spleceni - w źródełku schłodzili twarze -październik wspomnieniami - deszczem zmoczony - krople łez zadumania - po nagich gałązkach krzaków spływają - skalista dróżką do rzeczki mętnej . co słońce czerwcowe spoiło - gorąca miłość utrwaliła.
jarzębina
- straganik lichy na targowisku - na targowisku siedziała zaraz od świtu - malutka szmaciarka - co ze szmat zbieranych nocami po okolicznych śmietnikach - na strychu robiła gałgankowe dzieci - sprzedać usiłowała nawet imiona im nadawała - gdyż dzieci nie miała - nie była sama - z nimi pod nosem rozmawiała - daru urody kobiecej od boga nie otrzymała - więc czym by je wykarmiła ? - została jej swoboda - od czasu do czasu przygoda - raz nawet na dłużej wielbiciela miała - co grosza jej nie skąpił - sklepikarza nie młodego rozkochała - w następstwie rodzinę w żałobie pozostawiła - dalej sobie folgowała - swój szmaciany żywot toczyła - a była już nie młoda - stała się jak kłoda - też słabo widziała - swoim lalkom - dzieciom dziwne ubranka robiła - amantów również jak szmaty traktowała - była zarozumiała - coraz mniej szans na partnera miała - więc brała co popadło - tak jak szmaty rozdzierała - w starej szafie składowała - drzwi dopychała z szyderczym uśmiechem - próżny żywot prowadziła - królową swawoli okrzyknięta - ludzie się odwracali - po latach nikt do niej nie podchodził - śmierdziało - na strych siły włazić nie miała - amanci powrócili do swoich domów - na stare lata włóczy sie nocami po pustych ulicach - w szmatach na gnatach zawieszonych starych - wspomina o dniach poprzez palce przepuszczonych - gałgankowe dzieci nie podadzą szklankę herbaty gorącej - została w zamieci śnieżnej znaleziona nad ranem przez mleczarza - skostniała z zaciśniętym gałgankiem w dłoni - ona się przewróciła – zamarzła - gałganek ją nie ogrzał ................ pamiątka aborcji plugawej.
restauracja całodobowa
- wszystkiego co zepsute w mózgu onego - przez zdarzenia losu - rozstrojonego tam.......... przez przyjaciół umieszczonego – rozszalałego - miejsca szpitalem nazwanego - dla spokoju innych - pozbycia sie problemu - zabrania wolności biednemu człowiekowi - co choroba inna sięgnęła po niego - lecz przez kogo ? - dlaczego psychiatrycznego - dlaczego ........ - to nie jest historia człowieka jednego.........
natrętka
- wyglądała jak babcia opatulona szalem obłąkania – nicości - powolutku jej lica marszczą się coraz bardziej - przykurczona niczym sprężyna odbija się od miłości - uczucia wyrzuciła na śmietnik - błąkając się po skalisku - jak dzika kozica trawy zielonej szukając - nadziei - wygrzewa się na skale góry obłędu – żmija - ona wyschła - ciało sprzedajne marne jest - niczym sprężyna z starego tapczanu zużyta - powykręcana fałszem.
dama landrynkowa
- sklep ze słodkościami - opakowane szeleszczące w środku słodkie kolorowe - eleganckie panie w oczekiwaniu na cmokanie - kto sobie zażyczy - smaku kolorowych słodyczy ? - dziadek czy dziecko - drobne z skarbonki odliczy - może listonosz - co chód dziennie ćwiczy na chodniku - przy latarni nieopodal ławeczki - po cichu ..........
tramwaj
- wyłonił sie z mgły porannej elektryczny pojazd rozwoziciel - drzwi niczym skrzydła motyla rozchylił witacze twarzy -pasażerów zaprosił do wnętrza korytarza z fotelami - wypełnionymi ludźmi co do swojego celu zmierzają - usadowieni - w szyby wpatrzeni zaparowane - kasownik od czasu do czasu dostukiwał do kół - jednostajnego rytmu toczenia - codziennej wędrówki ulicami miasta - wybudzonego po nocnym spoczynku - szybko sie rozpędzało do codziennej gonitwy zdarzeń - wydarzeń - kogoś jednak brak ? - nie to tylko sobota - ludzi w domach gości do poniedziałku --- tramwaj nie odpoczywa